Legendy toruńskie

W piątek mieliśmy bardzo ciekawe zajęcia. Byliśmy w Domu Legend, ponieważ legendę nie wystarczy usłyszeć, ale trzeba nią przesiąknąć.

Przesiąknąć legendą miał okazję Kamil, który wcielił się w rolę króla Władysława Jagiełły. Mieszczka Basia (w którą wcieliła się Pani Agnieszka) bardzo spieszyła się rano, żeby zdążyć zobaczyć orszak królewski, który tego dnia miał przejeżdżać przez Toruń. Wstała więc skoro świt, skorzystała z nocnika, który miała pod łóżkiem (w czasach króla Jagiełły nie było w domach kanalizacji i sedesów jakie teraz mamy w łazienkach). Potem wyjrzała przez okno i zobaczyła, że na ulicy jest pusto i słońce jeszcze nie wstało. Poszła więc się ubrać i gdy była gotowa, żeby wyjść na ulicę, przypomniała sobie,  że pełny nocnik czeka na opróżnienie. Nie myśląc wiele  wylała zawartość nocnika przez okno i dopiero się przestraszyła, bo usłyszała krzyki i wrzawę i łomotanie do drzwi…Okazało się, że to co było w nocniku, wylała na orszak królewski, który właśnie przejeżdżał pod jej oknem. Rycerze z gwardii królewskiej zabrali ją z domu i postawili przed królem. Mieszczka Basia, upadła na kolana i błagała króla o wybaczenie. Król oczarowany jej wdziękiem wybaczył jej i nawet nie ukarał pręgierzem. W ten dość nieoczekiwany sposób spełniło się marzenie mieszczki Basi, żeby zobaczyć nie tylko orszak króla, ale nawet  dostąpiła zaszczytu ucałowania królewskiego  pierścienia.

Tu mieszczka Barbara na kolanach błaga króla, żeby jej oszczędził pręgierza! Brawa dla aktorów. Po minach widzów widać, że dobrze odegrali swoje role!

Pan Marcin przeszedł krzyżackie przysposobienie bitewne i zademonstrował jak rusza się na wroga z piką w dłoniach. Byliśmy pod wrażeniem tej nowej roli, w którą wcielił się nasz nauczyciel capoiery.

Na koniec przedstawiliśmy naszą wersję  legendy o Flisaku.

Flisakiem był Staś, a córką burmistrza Oliwia. Między młodymi doszło do jakiś nieporozumień na tratwie, ale jak poprztykali się wiosłami to im przeszło.

Szkoda, że nikt z nas nie wcielił się w łotra i nie poczuł jak to jest być zamkniętym w żelaznej  klatce, może następnym razem…

Pod Pomnikiem Kopernika spotkaliśmy mieszczan toruńskich w szatach z XV w i razem zrobiliśmy sobie zdjęcie.

W Toruniu odwiedziliśmy także Muzeum Zabawek i Bajek. Zobaczyliśmy zabawki, którymi bawili się nasi rodzice i dziadkowie. To było dość ciekawe doświadczenie….choć  trudno wyobrazić sobie, że kiedyś nie było telefonów komórkowych, komputerów czy nawet telewizorów! Co wtedy robiły dzieci???

Pan Marcin pokazał nam jak korzystało się ze starych telefonów z tarczą. Jeśli chciałeś do kogoś zadzwonić musiałeś nakręcić numer jego telefonu, więc albo mieć zapisany w głowie, albo w notesie. teraz mało kto pamięta numery telefonów, bo wszystkie są zapisane w pamięci telefonu komórkowego.

Kiedyś podobno robili lalki z porcelany i trzeba było bardzo uważać, żeby lalka się nie zbiła. Taka lalka była bardzo droga i dostawały ją dziewczynki z bogatych rodzin. Biedne dzieci bawiły się lalkami z drewna lub szmaciankami.

Bardzo zaciekawiła nas metalowa kurka , która dziobała ziarenka i wańka- wstańka.

Próbowaliśmy wszyscy położyć wańkę-wstańkę, ale ta z uporem podnosiła się i kiwała na boki.

Olek widział nasze nieudane próby i po prostu bił brawo, kiedy Wańka kołysała się miarowo.

 

 

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.