Ranek powitaliśmy z ulgą jako, że w nocy grzmiało, błyskało się i lało. O 22 .00 wyłączono prąd, więc Pani Edyta czytała nam bajkę przy latarce. Kiedy jedni spali inni się budzili , jak zasnęli ci drudzy – do toalety chcieli ci pierwsi!
Po śniadaniu poszliśmy robić ser. Prawdziwy ser biały!
Dużą łyżką przenosiliśmy kawałki zsiadłego mleka na płótno, żeby odsączyć serwatkę i odcisnąć ser .
Iga i Oliwia do końca śledziły wyrób sera, reszta nie wiedzieć czemu uznała, że kupią ser w sklepie bo po co się tak męczyć! A potem była degustacja. Idze serek smakował, przecież sama go robiła!
Potem wioski dojechali rodzice, żeby wspólnie spędzić sobotnie popołudnie. Oczekiwanie na rodziców było miłym odpoczynkiem, po wyciskaniu sera, choć niektórym mocno się dłużyło, jako, że rodzice nie zawsze są na czas!
Pogoda bardzo dopisała i najmilszym miejscem w wiosce był cień przed dwoma indiańskimi tipi. Tym bardziej, że stały tam dwie trampoliny, które dzieciaki wręcz okupowały.
Na trampolinie i w cieniu drzew tylko tam przyjemnie jest!
Niektórzy wręcz lewitowali w powietrzu…
…rodzice raczej na leżaczkach. Kuba był zafascynowany krową i z nią chciał spędzić resztę dnia. Niestety dla Kuby krowa nie pokazała się na wybiegu w ten gorący dzień. Za to para osłów porykiwała radośnie i w staraniach o potomstwo nie przeszkadzał im ten skwar.
Po szaleństwach na trampolinie czas umyć ręce i pójść na obiad.
Dzieci jeszcze nie potrafią docenić tego, co doceniają ich rodzice, że najlepszy obiad to ten -podany!
W zabawach przygotowanych przez rodziców Janek ze Stasiem zaimponowali nam wytrwałością w rzucaniu woreczkami do celu. Natomiast robienie baniek mydlanych zaangażowało wszystkie dzieciaki.
Tatusiowie zabłysnęli w pozie Trzech Słonecznych Gracjanów, a dziewczynki we wdzięcznym lizaniu lodów.
Dziękujemy Paniom Nauczycielkom, za umożliwienie dzieciom przeżycia tych niezapomnianych chwil!!!
“taty też się świetnie bawili….!!!!”