15 września o godzinie 9.00 wsiedliśmy do busu z klasą 3b i pojechaliśmy na wycieczkę do Doliny Bobrów. Nasza wycieczka miała bardzo bogaty program. Po godzinie jazdy dotarliśmy na miejsce. Po zakwaterowaniu mieliśmy czas wolny, który wykorzystaliśmy na zabawę.
Dom, w którym mieszkaliśmy jest zupełnie niepodobny do tych jakie znamy. Jeśli nawet rodzice nasi pieką chleb w domu , to na pewno nie robią tego w takim piecu jak tu.
Po udanym zagnieceniu chleba Pani Gospodyni pasowała nas na pomocników piekarza…
Okazało się, że wyrabianie ciasta na chleb nie jest takie łatwe. Kiedy już chleb był gotowy do upieczenia poszliśmy na podwórko nacieszyć się świetną pogodą…
Szybko mijał czas i ani się nie obejrzeliśmy jak przyszedł czas na obiad.
Po obiedzie mieliśmy czas na odpoczynek z kolorowanką w ręku.
Nasze zajęcia w gospodarstwie miały ciąg dalszy. Wróciliśmy do domu, żeby nauczyć się kisić kapustę i ogórki.
Nasza Gospodyni pokazała nam jak się szatkuje kapustę i ugniata ją w beczce…Potem zajęliśmy się ogórkami.
Można powiedzieć śmiało, że w czasie naszego pobytu ukisiliśmy kapustę i ogórki dla następnej grupy, która jak tu przyjedzie będzie mogła zjeść kiszonego ogórka na śniadanie i sałatkę z kapusty kiszonej na obiad.
Po pracowitym czasie spędzonym na robieniu zapasów na zimę nastał upragniony czas szaleństwa. Kamil poprowadził nas do zwycięstwa i z entuzjazmem strzelaliśmy gole!
Czekaliśmy cierpliwie na wóz konny, który miał zabrać nas na wycieczkę po okolicy.
Zwiedziliśmy warsztat tkacki i poznaliśmy różne sprzęty potrzebne w gospodarstwie.
Wieczorem wybraliśmy się na poszukiwania skarbów. okazało się, że metalowe przedmioty można znaleźć pod ziemią nawet kiedy się ich nie widzi. Detektor metalu umie je znaleźć dla nas i sygnałem dźwiękowym informuje nas, gdzie one są zakopane.
A potem już tylko trzeba wziąć łopatę w rękę i można swój skarb wykopać!
Oliwia dzielnie wykopała swój skarb!
To było bardzo ekscytujące zajęcie.
Kiedy każdy z nas znalazł już swój skarb poszliśmy na ognisko.
Były kiełbaski z grilla, które zjedliśmy z apetytem. Po kolacji poszliśmy spać.
Następnego dnia, w piątek, zajęliśmy się robieniem masła i sera białego.
Masło i ser robi się z mleka. Na masło zbieramy z powierzchni mleka śmietanę , a na ser czeka się dłużej. Mleko musi się najpierw skwasić. Te kawałki kwaśnego mleka zbiera się łyżką cedzakową i przenosi do płóciennego woreczka, żeby potem je odcisnąć od serwatki i zrobić ser.
Pani Gospodyni pokazała nam duża maselnicę, w której ubija się śmietanę na masło. My robiliśmy to w słoiku
Kiedy jemy kanapkę z masłem i serem białym, nawet nie przyjdzie nam do głowy, ile czasu trwa przygotowanie tych produktów . Teraz wiemy ile czasu piecze się chleb i jak dużo siły potrzeba do zrobienia masła i sera z mleka. Dobrze, że są sklepy i nie musimy tego codziennie robić sami!
Po zrobieniu masła i sera zabawiliśmy się w robienie kaczuszek z siana.
Kiedy wyprodukowaliśmy całe stado kaczuszek poszliśmy na spacer kupić sobie lody. W mieście do sklepu jest blisko. Na wsi trzeba pójść czasem i 3 kilometry o czym przekonaliśmy się na własnych nogach.
Lody po takim spacerze smakują wyjątkowo. I tym lodowym akcentem zakończyła się relacja z naszej dwudniowej wycieczki. Było super!